Wpis miał się pojawić wczoraj wieczorem, ale z uwagi na nieprzespane noce z zeszłego tygodnia myślę, że w tym tygodniu nie doczekam takiej pory dnia jak wieczór ;)
W związku z tym, postaram się stworzyć tego posta w trakcie dzisiejszego dnia, w przerwach pomiędzy gotowaniem rosołu, gulaszu, praniem, podcieraniem nosków i podawaniem lekarstw moim chorym synom. Zobaczymy jak długo zajmie mi pisanie tego posta - zaczynam o 11:21 ;)
Obiecałam Wam więcej zdjęć moich prac oraz wytłumaczenie mojej interpretacji hasła ZACZAROWANI. Pierwszym skojarzeniem z hasłem przewodnim naszej pracy głównej była "Alicja w krainie czarów" Lewis Carroll. I właśnie postać Alicji tak głęboko zagnieździła się w mojej głowie, że chciałam stworzyć pracę inspirowaną tą postacią.
O tym jak silny był to wpływ świadczy także mój bukiet ślubny. Wszak Królowa Alicja musiała dzierżyć w ręce berło :)
Z tym berłem to była niezła heca. Najpierw uparłam się na formę, a potem na materiał z jakiego wykonam berło. Otóż w trakcie przeprowadzki, wykładałam szuflady w kuchni matami z IKEA. Tak mi się spodobał ten materiał, że stwierdziłam, że muszę go wykorzystać. Tylko potem pojawił się problem jak to zrobić. A jak już wymyśliłam kształt kuli, to jak to zespolić z rączką? Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia prototypu na bambusowym patyku. To była bardzo chwiejna konstrukcja :) .
Nie muszę Wam chyba mówić, jak olbrzymią radość i satysfakcję sprawiła mi ta ostateczna wersja. To była forma, której oczekiwałam. O tym, że Craspedia globosa to jeden z moich ulubionych kwiatów, z pewnością już wspominałam. Wymyśliłam, że te żółte kuleczki będą doskonałą bazą do klejenia kwiatów. A jaka jest Wasza opinia na temat tego bukietu? Oto kilka zdjęć do wnikliwej obserwacji :)
Mój bukiet ślubny doskonale prezentował się na tle sukienki marki ANNA KARA. Jestem bardzo wdzięczna autorskiej galerii Anny Kary za wypożyczenie niniejszej sukni. Galeria posiada wiele niepowtarzalnych wzorów sukien ślubnych. Wszystkie zainteresowane Panie zapraszam do Krakowa na ul. Dietla 46.
Z bukietem okolicznościowym miałam dylemat. Czy robić bukiet zwarty, strukturalny czy lekki, ażurowy. Kiedy na naszej giełdzie pojawiła się w sprzedaży Lunaria annua czyli miesiącznica roczna to wiedziałam, że chcę ją wykorzystać. Chwile nagłowiłam się jaką konstrukcję chciałabym zrobić do "lekkiego" bukietu z dużym udziałem polnych kwiatów i traw. Mnie efekt zadowolił. A czy Wam się spodobał?
I na koniec praca główna. To w dużej formie mieliśmy zinterpretować przewodni motyw ZACZAROWANI.
Ja postawiłam na Alicję i na drugą część jej przygód - "Po drugiej stronie lustra" - gdzie główna bohaterka zawitała do ogrodu żyjących kwiatów, z którymi miała możliwość rozmawiać. Zainspirowana jej przygodą, ja także chciałam, aby kwiaty po drugiej stronie mojego lustra, przemówiły.
Sam proces przygotowywania bazy pod kwiaty był dosyć pracochłonny, bo zdecydowałam się na oklejanie okręgów liśćmi topoli białej. Liście wcześniej suszyłam w niezliczonej ilości gazet. Kilka razy dosuszałam, bo ciągle ich brakowało. Każdy liść był starannie dobierany do pozostałych, aby całość prezentowała się jak należy. Pierwotnie konstrukcja przedstawiała się w sposób następujący.
Proces decyzyjny co do wyboru kwiatów był podporządkowany storczykowi Vanda, na którego uparłam się niemiłosiernie. Była chwila niepewności w poniedziałek 1.09, podczas rozpoczęcia roku szkolnego przez mojego syna :), czy uda dostać się wymarzoną odmianę, ale na szczęście udało się. Pozostałe kwiaty to już było dopasowywanie koloru, pokroju itp. I tak powstał "ogród żyjących kwiatów".
photos by mafleur.pl
W poprzednim poście dziękowałam moim nauczycielom, a dzisiaj pragnę podziękować całej mojej rodzinie, a w szczególności mojemu mężowi. Dziękuję Ci za wszelką pomoc, poświęcenie i nieograniczone pokłady cierpliwości. Wielki ukłon składam również w stronę pewnego dobrego człowieka, który przygotował dla mnie stalowe konstrukcje - Mariusz jeszcze raz wielkie dzięki!
Czas stop - 17:37
ps. Jutro zapraszam na fotorelację z pokazu Mistrza - Gregora Lerscha
Piekne prace, po prostu piekne.....wspaniałe...Fajnie, ze wrócilas.Zdrowia dla dzieci:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Kasia! Cieszę się, że prace się podobały. Dzieci lepiej - ja też się cieszę, że wróciłam :) Pozdrawiam
UsuńZwłaszcza ostatnia praca jest cudna :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:) dzięki
UsuńŚwietnie sobie to wymyśliłaś ja dałam się zaczarować zwłaszcza przez dużą formę :)
OdpowiedzUsuńto bardzo się cieszę - miło słyszeć takie słowa :)
UsuńDopiero na tych zdjęciach dojrzałam,jak przystało na moje,,denka od musztardówek"na nosie,cała mrówczą pracę z bliska .Świetna zabawa z materią ,nawet folią bąbelkową. i wszystko dopięte i przemyślane.Zawsze najważniejsze dobre pomysły ,bo wtedy łatwiej cokolwiek zacząć.Rzeszy naśladowców takiej pasji tylko życzyć.Cieszę się ,że niegdyś dzięki bratkom,trafiłam do Pani bloga...
OdpowiedzUsuń:-) Bardzo cieszą takie pochwały. A ja się niezmiernie cieszę, że zainteresowałam swoim blogiem :) Pozdrawiam z Krakowa
UsuńŚliczne! Naprawdę trzeba mieć rękę do kwiatów żeby takie dzieło stworzyć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń